Kiedy miałem 5 lat i pożerałem kolejne książki o dinozaurach, to byłem pewien, że zostanę archeologiem. Później jednak uznałem, że żywe zwierzątka są ciekawsze i że będę jednak kręcił filmy przyrodnicze. Idąc do liceum z premedytacją wybrałem XII LO w Poznaniu, bo miało klasę A – matematyczno-geograficzną, z językiem angielskim i rosyjskim. Bardzo chciałem dostać się to klasy B, bo miała warsztaty teatralne i do dziś jestem szczęśliwy, że zabrakły mi wtedy dwa punkty. Będąc człowiekiem konsekwentnym poszedłem oczywiście na studia prawnicze, których nienawidziłem już po pierwszym semestrze.
Byłem na drugim roku studiów, kiedy dorabiałem jako stróż nocny na budowie pięknego osiedla pośrodku pola rzepaku, kiedy przeczytałem „Heban” Kapuścińskiego i już wiedziałem, że chciałbym zostać reporterem. Chciałbym podróżować, poznawać i pisać o tym. W pierwszą prawdziwą podróż udało mi się pojechać dopiero w 2010 roku. Spędziłem 3 miesiące na wolontariacie na Krymie i wróciłem pewien, że jak zostanę prawnikiem to zrobię sobie krzywdę. Nie minął nawet miesiąc od mojego powrotu z Krymu, jeszcze miewałem problemy z wkradającymi mi się do ust rusycyzmami, kiedy dowiedziałem się z radia, że Akademia Morska w Szczecinie ma trzeci, wrześniowy, nabór na Wydział Mechaniczny. Tydzień później mieszkałem już w Szczecinie i snułem plany, że pół roku będę pływać, a pół roku podróżować, poznawać i pisać. Bardzo bałem się wyjść na przegrywa, więc przez dwa kolejne lata krążyłem między Szczecinem i Poznaniem, żeby jednak skończyć to prawo. Po obronie pani prodziekan powiedziała mi, że nie przypomina sobie, żeby ktokolwiek skończył prawo na UAM z niższą średnią ode mnie, z czego jestem niezmiernie dumny.
W 2013 roku zaliczyłem pierwszy kontrakt na statku. Byłem motorzystą, czyli pomocnikiem mechanika. Podawałem klucze, jeździłem na szmacie i snułem plany. W cztery miesiące odwiedziłem sześć krajów na czterech kontynentach (Hiszpania-Rosja-Brazylia-Maroko-Tunezja-Izrael) i zarobiłem dość, żeby w końcu pojechać gdzieś i spróbować coś napisać. Tak właśnie pierwszy raz wylądowałem w Mołdawii, gdzie mieszkali moi znajomi z Krymu.
Potem były kolejne kontrakty na statku i kolejne powroty do Mołdawii. Przemierzałem Mołdawię pociągami, autobusami, samochodem i rowerem. Niestety nie umiałem pisać, więc jeździłem tylko i produkowałem grafomanię do szuflady. Podczas mojego ostatniego kontraktu, na dwa dni przed wylotem do domu z Toronto stałem pod Niagarą i rozmyślałem o sensie istnienia. Doszedłem wtedy do wniosku, że czas kończyć pływanie.
Próbowałem się zahaczyć jako mechanik koparek, bo to bardzo podobne do pracy na statku. Potem wylądowałem w IT, jako gość, który ma wdrażać oprogramowanie w fabryce części samochodowych. Umowę podpisałem na trzy lata przed tym jak wystartowałem „Za Rubieżą”. Mając stałą pracę na lądzie złożyłem papiery do Polskiej Szkoły Reportażu na rocznik 2018 i okazało się, że w moich szufladowych reportażach z Mołdawii dostrzegli jakiś potencjał. Tak po 10 latach od przeczytania „Hebanu” wziąłem się na poważnie za próbę zastania reporterem.
W ramach pracy zaliczeniowej w PSR postanowiłem napisać reportaż o mojej rodzinie z Brazylii. Wsiadłem w samolot do Kurytyby, kupiłem rower i przemierzałem brazylijski interior przez trzy tygodnie. Dostałem zaliczenie, a sam reportaż ukazał się w Dużym Formacie https://zarubieza.pl/publikacje/moze-i-ty-masz-rodzine-w-brazylii-jak-ja-odnalezc-po-130-latach/
Wcześniej jednak zadebiutowałem w Magazynie Pismo tekstem o uzależnieniu od grania, z którym to miałem swój epizod. https://zarubieza.pl/publikacje/bede-gral-w-gre/
Na początku 2019 roku podpisałem umowę na książkę reporterską o Mołdawii, rzuciłem pracę w IT, spakowałem się do kampera i razem z Ukochaną ruszyłem w półroczną podróż po Europie, której celem było posiedzenie kilka miesięcy w Mołdawii i zebranie materiału do książki. Owocem tego wyjazdu jest mój pierwszy opublikowany reportaż z Mołdawii https://zarubieza.pl/publikacje/codziennie-z-kraju-wyjezdza-100-osob/
Jesienią 2019, z powrotem w Polsce, zabrałem się za pisanie mojej książki. Wtedy też wróciłem do pracy w IT, bo z samego pisania utrzymać się bardzo trudno. Na święta dostałem wtedy od mojej ukochanej prezent, który był przez kolejnych kilka miesięcy moim wyrzutem sumienia. Kupiła mi profesjonalny rejestrator, żebym miał na czym nagrywać wywiady do kolejnych reportaży. Skończyłem pisać pierwszą wersję książki o Mołdawii, chciałem brać się za kolejny projekt i wtedy zaczęła się pandemia.
Tak dochodzimy do 9 kwietnia 2020, kiedy to poszedłem sobie na rower (wtedy zdaje się, że było to nielegalne) i słuchałem radia. Powiedzieli w nim, że matury zostają przesunięte na czerwiec. Zastanawiałem się, czy mogę coś z tym, zrobić, może jakoś pomóc maturzystom odciętym od szkoły w kluczowym momencie edukacji. Dokładnie wtedy na rowerze, gdzieś między Jeżycami a Ogrodami przyszło mi do głowy, że skoro mam rejestrator, to mógłbym nagrywać podcast. Myślałem o tym już wcześniej, nawet nagrałem pierwszy odcinek, ale okazało się wtedy, że na nagraniu jest więcej pogłosu, niż treści. Siadłem więc do sprawy jeszcze raz. Wynajmowałem wtedy kawalerkę, w której nie dało się uzyskać żadnych warunków do nagrywania, ale miałem piwnicę. Zbudowałem sobie w niej bazę z materacy z kampera i zacząłem nagrywać. Tak właśnie powstał pierwszy odcinek „Lekcji historii”, który wrzuciłem do internetu 10 kwietnia późnym popołudniem. https://open.spotify.com/episode/0vm6KZxrL2hZ2Mqw1NoVX3 Przez kolejne trzy miesiące zrobiłem 56 odcinków „Lekcji Historii”.
Ostatnie z nich nagrywałem już z powrotem w kamperze. Naszą druga podróż zaczęliśmy od spędzenia kilku dni w Warszawie, gdzie nagrałem jeszcze raz rozmowę z Gosią, którą wyemitowałem 22 czerwca 2020 roku jako pierwszy odcinek „Za Rubieżą”. https://open.spotify.com/episode/5FEGSpToGV0dPlZ5EiExXb Będąc w Warszawie spotkałem się też z ludźmi z wydawnictwa, którzy powiedzieli mi, że pierwsza wersja mojej książki o Mołdawii ich nie porwała. Tak też zaczęła się trwająca trzy lata odyseja z poprawianiem, szukaniem innego wydawcy i rozważaniem wydania jej samodzielnie. Ostatecznie 10 kwietnia 2023, w trzecią rocznicę mojego podcastowania postanowiłem rozpocząć jej przedsprzedaż, a 22 czerwca, w trzecią rocznicę „Za Rubieżą” odbędzie się oficjalna premiera mojej książki. Kompletnie nie wiem ile osób będzie chciało ją czytać albo słuchać, a zamówienie w drukarni trzeba złożyć na konkretny nakład, stąd przedsprzedaż. Zobaczymy co się wydarzy i czy będzie sens przedłużać tę sekcję na mojej stronie.